„Na początku było Słowo…” komentarz Piotra Rostworowskiego EC / OSB do Ewangelii św. Jana
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo (1,1).
Przez to, że Syn stał się człowiekiem, stał się normą dla człowieka jako człowiek. Ale ponieważ Jego ludzkie życie i ludzkie czyny nie są niczym innym, jak tylko ludzkim wyrazem życia boskiego, ludzkim wyrazem Boskiej Osoby Syna, dlatego przez Wcielenie sam Bóg stał się normą dla człowieka. Naśladowanie Boga, o którym już poganie marzyli, stało się konkretną możliwością i konkretnym obowiązkiem.
Jeśli więc Ewangelia mówi nam o Słowie, że było u Boga, a potem, że Jednorodzony Syn jest na łonie Ojca i ten Syn całego swego dzieła odkupienia dokonał, pozostając w Ojcu, nie wychodząc na zewnątrz, to znaczy, że i człowiek usynowiony przez Boga, winien być w Bogu i nie wychodzić z Boga, idąc do dzieł swoich, ale czynić je wszystkie w Bogu. Dlatego Chrystus powie: trwajcie we Mnie.
Jeśli Ewangelia mówi o Słowie, że było ku Bogu, że Syn wszystkim tym, czym jest, zwrócony ku Ojcu, wpatrzony w Ojca, rozmiłowany w Ojcu, jakby rzucony w Ojca całą nieskończonością swej Istoty, to znaczy, że i chrześcijanin ma być cały wyciągnięty ku Ojcu, ma być cały afirmacją Ojca, umiłowaniem Ojca, ma szukać chwały Ojca, zapominając o sobie, bo o jego sprawach myśli Ojciec. A więc nie budowanie swej osobowości przez gromadzenie wartości, ale wyjście z siebie w miłości ku Ojcu jest duchowością chrześcijańską. Jeżeli to ontologiczne „ku” Ojcu wyraziło się w ludzkim życiu Syna, w tym, że On przebiegł przez świat jak Olbrzym (por. Ps 19,6) przebiegł przez życie, przez śmierć i zmartwychwstanie i wbiegł jak Arcykapłan z Krwią za zasłonę, to nasze życie też ma być tym biegiem na przełaj, poprzez wszystko ku Ojcu, poprzez życie, cierpienie i śmierć, poprzez zasłonę, tam gdzie On wbiegł i gdzie już kotwica nasza zahaczona. Jesteśmy bardziej w Niebie, niż na Księżycu, chociaż i tam człowiek zatknął swój sztandar.
Jeśli Ewangelia mówi, że wszystko się przez Nie stało, a bez Niego nic się nie stało z rzeczy, które się stały, to znaczy, że wszystko to, co byśmy mogli mieć bez Niego, niczym jest, a czymś jest w nas jedynie to, co się stało przez Niego. Zasada, która daje wielki spokój.
Jeśli Ewangelia mówi, że życie było światłością ludzi (1,4) to znaczy, że nie jakiekolwiek życie jest jakimś światłem ludzi, ale to życie, które w Nim, w Słowie było i jest. Jest światłem ludzi, ale też nie jednym z możliwych świateł ludzi, ale jedynym. Stąd widzimy wielkość człowieka, że jedynym światłem przeznaczonym dla niego, jedynym, dla którego on jest przeznaczony, jest życie wewnętrzne Boga. Ponieważ życie Słowa jest światłem człowieka, dlatego życie Chrystusa jest całą naszą mądrością.
Światłość w ciemnościach świeci pomimo ciemności, na przekór ciemnościom świeci i będzie świeciło i nikt go nie zgasi. Trzeba się przedzierać przez ciemności do tego światła, przedzierać przez chaos, przez błąd, przez kłamstwo i fałsz, przez grzech i nienawiść, przez upadek i rozpacz do tego światła Które przecież jest i świeci i ciemności nie mogą go zgasić ani przywalić ciężarem, ani zasłonić przed wiarą, która przez wszystko przenika. Przedzierać się do światła, to przedzierać się do życia, do radości. Ale bez łaski wiary nie można tego światła zobaczyć, nie można wyjść z ciemności.
Był człowiek posłany od Boga (1,6).
Ważną rolę w życiu człowieka gra posłannictwo. W Starym Testamencie było to przywilejem wyjątkowych ludzi. W Nowym Testamencie Kościół przedłuża misję Chrystusa, jest więc posłany. Chrześcijanin jest posłany, chociaż niektórzy mają szczególniejsze posłannictwo. Każdy jednak chrześcijanin ma być Słowem Bożym w dialogu Boga ze światem. Ma przedzierać się przez ciemności, nie tylko by sam widzieć to światło, które w ciemnościach świeci, ale poprzez te ciemności prowadzić to światło ku innym, walczyć z ciemnościami w świecie.
Posłannictwo trzy elementy zawiera:
1. reprezentację, bo się nie idzie we własnym imieniu, a więc i godność i mocne zaplecze, oparcie o wysyłającego.
2. odpowiedzialność za zadanie, którym jest świadczenie słowem i życiem o Bogu, odpowiedzialność za obraz Ojca i Syna.
3. całkowitą zależność od Tego, kto posyła. Jak bardzo trzeba myśleć o tym, jaka to wielka i straszna rzecz być posłanym, aby dać o Bogu świadectwo, aby wszyscy uwierzyli (1,7).
Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości (1,8).
Ewangelista definiuje człowieka relatywnie. Nie jest ważną rzeczą, czym ty jesteś, że jesteś taką a nie inną, dobrze zarysowaną indywidualnością. I tak światłością nie jesteś. Ważne jest twoje świadectwo, twoje odniesienie się do Boga. Dlatego Jan Chrzciciel powie: „Ja jestem głosem” (por. 1,23), bo głos jest organem słowa, cały jest dla słowa, które niesie, a sam w sobie nie jest interesujący. Trzeba się bardzo strzec indywidualizmu w dążeniach, w koncepcjach, w spełnianiu obowiązków, w sprawowaniu władzy, w duszpasterstwie itd., aby nie pojmować życia jako klecenie swego gniazdka na ziemi.
Nie ma jeszcze komentarzy....
Dodaj komentarz